WSTĘP
Pszczelarstwo, sprzedaż miodów i produktów pszczelich sprawiło, że coraz większa ilość osób chciałaby zajmować się pszczołami. Wiele osób zapala się tym, że może szybko zarobić dodatkowy pieniążek, nie ogarniając nawet ułamka tego co muszą wiedzieć już na starcie. Jeśli przemknęło ci przez głowę, że będziesz największym producentem w swojej okolicy i zrobisz karierę jako miodowy hrabia w swojej okolicy, to spokojnie napij się herbatki czy winka i przeczytaj, przemyśl, rozpisz i przeanalizuj dalszą część tego artykułu. No dobra. Wychyl nawet całą butelkę tego wina, bo lektura może trochę potrwać. Potraktuj ten materiał jako …hamulec, a nie jako zapalanie cię do zakupu 100 uli i wywalenia dwóch walizek kasy na coś co może okazać się niepotrzebne. Tak wiem. Spodziewałeś się tego, że ktoś Ci powie: “Dawaj! To super sprawa! Dasz radę.” Trafiłeś pod zły adres. To będzie raczej, niepodobna do mnie analiza faktów. Kto mnie zna ten wie, że wolę działać, niż analizować, ale może bardziej sprawdzę się jako wnikliwy analizator niż pszczelarz
Ten materiał jest również dedykowany osobom, które rekreacyjnie chciałby mieć pszczoły koło domu, żeby mieć miód od swoich pszczół. Dla Was ten artykuł to również hamulec. Wizja fajna, lecz jeśli macie już sporo obowiązków na głowie, to spokojnie przeczytajcie ten poradnik i zastanówicie się porządnie. Coraz więcej Was się pojawia i to dobrze, lecz nie każdy zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności jaką bierzecie na głowę. Dobra bez zbędnych wniosków. Macie to rozpisane na pozostałych stronach.
Wypiłeś już te wino, czy browara? Tak, to dobrze. No to zaczynamy
Wstęp
Wizja
Może to zabrzmieć jak oklepane hasło i coś co wyda Ci się zbędne, lecz naprawdę musisz zadać sobie zadać sobie ważne pytanie już na starcie. Zanim zaczniesz czytać książki, oglądać setki filmów w internecie, zadaj sobie pytanie: “Po co mi pszczoły?” Chociaż nie poczekaj, może zadaj sobie pytanie które będzie jeszcze bardziej dobitne, “Po jakiego grzyba mam wydawać dziesiątki tysięcy złotych, na coś na czym w ogóle się nie znam?” Odpowiedź przemyśl dobrze, bo jak wydasz kasę, to raczej będzie Ci ciężko odzyskać całość kosztów. Wydasz na rzeczy z których nie odzyskasz już pieniędzy, np: ramki pszczele, matki pszczele, pokarm czy węzę, matki pszczele, sprzęt i ule stracą na wartości bo są używane.
Dlaczego upieram się żebyś zaczął od Wizji? Będziesz wtedy w stanie określić co chcesz robić. Czy chcesz mieć parę uli dla siebie, czy chcesz mieć dodatkowe źródło dochodu (ta jasne), czy chcesz być badaczem pszczelich zachowań, czy chcesz spędzić trochę czasu na dworze i oderwać się od mediów, a może po prostu jesteś efektem mody na pszczoły? To wszystko co chodzi Ci po głowie postaraj się jakoś nazwać. Najlepiej nazwij to jednym zdaniem. Stwórz dla siebie motto, które będzie odpowiadało wizji w twojej głowie. Wydaje się głupie? Nie sądzę. Gdy zaczynaliśmy tworzyć naszą pasiekę, zacząłem właśnie od tego. Stworzyłem nazwę i motto które mają się trzymać razem, jak mąż i żona. Jedno ma nie istnieć bez drugiego. Jak stworzyć takie motto? Sam wiesz co leży Ci na sercu? Gdy tworzyłem Ślężańskie Miody, chwilę nad tym główkowałem. Też wydało mi się to zbędne. I udało się. Powstało motto, które towarzyszy marce Ślężańskich miodów. Ba! Na podstawie tego hasła, misji czy idei, w głowie wyznaczyła mi się ścieżka, która podążam. Widzę to po latach. Jakie to hasło? “Chronimy bzykający świat słodkości”. To hasło wyznaczyło kierunek. Nie było nim pozyskanie jak największej ilości miodu, lecz ochrona świat zapylaczy i nie tylko świata pszczoły miodnej, lecz owadów w ujęciu całościowym. Dzięki wizji, powstały lekcje dla dzieci i dorosłych, potem narodziła się Fundacja Pracowite Pszczółki, a teraz rodzi się łąka kwietna w naszej miejscowości. Co dalej? Będzie pasieka edukacyjna i wiele innych rzeczy. No więc, jaka jest twoja wizja?
Rada: Jeśli rozważasz zakup 3 uli dla siebie, bo chcesz mieć miód dla siebie od swoich pszczółek, to fajnie, ale lepiej weź te pieniądze, znajdź zaufanego pszczelarza i kup od niego miód za tą kwotę. Na pewno zrobi Ci dobrą cenę, a ty zaoszczędzisz na wielu rzeczach. Jakich? Naprawdę nie wiesz? Przemyśl. Czas poświęcony na naukę, pieniądze wydane na sprzęt, kasę straconą przez błędy itd. Przemyśl to!
Na zdrowie!
Tak wiem, to brzmi jak toast, lecz chodzi raczej o kolejną rzecz którą musisz ogarnąć, zanim już wydasz kasę, która zapewne sama namnaża Ci się w portfelu. Załóżmy że jesteś uparta/uparty i jesteś zdecydowany na podjęcie pracy przy pszczołach. Znalazłeś “to coś”. Cieszę się! Serio! To ważne! Teraz przynajmniej wiesz od czego zaczynamy i co chcesz z “dziewczynami” robić. Kolejna bardzo istotna rzecz nad którą musisz się pochylić, to twoje zdrowie. Musisz wiedzieć, że praca przy pszczołach jest ciężką pracą fizyczną i czasami będzie wymagać od Ciebie rzeczy, które będzie ci ciężko wykonać samemu. Pierwszą rzeczą, którą potwierdzi każdy, pszczelarz jest fakt, że podstawa do zdrowy kręgosłup. Dźwiganie korpusów z miodem jest ciężkie, niezależnie od tego czy pracujesz z ulem typu leżak czy stojak, czy jest on drewniany, czy ze styropianu, styroduru czy z poszycia statków kosmicznych Nie ma bata. Będziesz dźwigał ciężary niczym Pudzian na treningu
To nieodzowna część każdej pracy, wiem to, lecz to nie wszystko. Za każdym razem gdy będziesz robił przegląd swoich uli, będziesz tasował korpusy, jak wytrawny krupier w kasynie. To też kosztuje sporo wysiłku i wiele przestawiając korpusy przyjdzie Ci robić to w pośpiechu, bo pszczoły będą się denerwować, że ktoś im rozwali ich precyzyjnie ułożone gniazda, przesiąknięte zapachem propolisu, miodu i wosku. I zdarzy się również, że w tym samym momencie, jedna z “dziewczyn” tak bardzo cię znielubi, że postanowi oddać życie, za swoje siostry i boleśnie użądli Cię w …… dupsko.
Wtedy zapewne szybko się wyprostujesz i będziesz miał ochotę uciekać do domciu. Spokojnie. Nie musi się tak wydarzyć …. odrazu, ale na pewno się to stanie. Zmieni się raczej miejsce użądlenia, ale nie raz zaskoczą Cię dziewczyny, nawet w sytuacji gdy nic nie zrobisz i będziesz spokojny, może się zdarzyć, że którejś Pani nie podpasuje twój zapach czy poprostu będzie zła pogoda. Tak jest pszczoły miewają humorki, jak na kobiety przystało Pamiętaj również, że dźwiganie korpusu z miodem do wirowania, to również spory ciężar. Najlepiej załatw sobie jakiś wózek do transportu. Uratuje Ci to życie
I w tym momencie dochodzimy do kolejnej rzeczy związanej ze zdrowiem. Zanim zaczniesz podejmować kolejne kroki, udaj się na badania. Zrób sobie badania na alergię na jad pszczeli. Takie badanie z krwi, pokaże idealnie czy jesteś predysponowany do pszczelarzenia. Polecam Ci przy tej samej okazji zrobić badania na jad osy, bo to tak samo ważne, bo przyjdzie ci czasami spotkać się z tymi kuzynkami, naszych pszczółek. Takie badanie to koszt około 150 zł i warto wydać ten pieniądz. Zaoszczędzi Ci to wieeeele stresu. Warto również wspomnieć przy tej okazji, kolegów i koleżanki, które mimo swojej alergii na jad pszczeli, nadal zajmują się pszczołami. Szacun dla nich. Zmuszeni są oni do ciągłego noszenia zastrzyków adrenaliny przy sobie, oraz na trzymanie łagodnych pszczółek. Wiadomo, że można się odczulać, lecz kuracja trwa raczej długo i nie wszyscy są na tyle wytrwali, by ją skończyć. Jeśli reagujesz alergicznie na użądlenia i puchniesz jak balon, to stoisz przed ważną decyzją. W twej decyzji nie podejmie Ci nikt, oprócz Ciebie. Jeśli czujesz się źle, to raczej odpuść i zajmij się czymś co równie mocno fascynuje Cię jak pszczoły. Mogą to być na przykład jakieś inne owady, żyjące w twojej okolicy.
Wiadomo miodu Ci nie dadzą, ale przynajmniej nie będziesz się męczył.
Wiedza
Jak już odpalisz stronę internetową ze sklepem pszczelarskim i zaczniesz szukać swojego pierwszego ula, zmień zakładkę. To nie strona dla Ciebie. Najpierw zacznij od zakładki z książkami. Ok filmy z YT też mogą być, lecz niektóre to tylko mielenie ciągle tego samego. Są też grupy na Fejsie i niezliczona ilość opini. Nie opierałbym się tylko na nich. Dlaczego? Żeby ocenić czy ktoś ma rację, musisz odpalić swoje szare komórki, które przefiltrują informacje z filmów przez to co już wiesz. A że dopiero zaczynasz, to wiedza jaką posiadasz jest raczej mała i raczej możesz się pogubić. Przez pierwsze parę miesięcy raczej czytałbym książki i z nich czerpał na początek. Gdy już coś zacznie się w głowie układać, możesz przeglądać co tam ludzie gadają w sieci. Na sam początek swojej przygody, MUSISZ poznać czym i kim są owady i jaką grupę tworzą, na jakie podrodziny się dzielą i co jej od siebie różni. Gdy zaczniesz zagłębiać się w budowę owadów wogóle, w głowie ułoży się obraz, który w następnym kroku porównałbym do budowy pszczoły. Jest to fascynująca lektura, o której raczej nikt z “fachowców” nie wspomina, a warto wiedzieć co odróżnia pszczołę miodną od reszty błonkówek. Prawda? Nie każdy będzie miał ochotę zostać entomologiem, ale zachęcam serdecznie Was, zapoznania się z przekrojem błonkówek w Polsce. Taka wiedza dodatkowo pozwoli Wam uspokajać ludzi, bo przecież wielu ludzi boi się bzykających owadów, a część z nich jest całkowicie nieszkodliwa.
Gdy postanowisz jednak, że zaczynasz odrazu od pszczoły miodnej i tylko ona Cię interesuje, to też spoko, ale wiele Cię omija. Uwierz mi. Ale do rzeczy. Wiadomo, że wiele książek, które spotkasz będzie przestarzałych i wiele wymaga korekty, lecz niektóre złote informację, będą powtarzalne i ich się trzymaj. Wiele będziesz musiał uzupełniać, bo żyjesz w erze informacji i ciągle coś nowego Cię zaskoczy. Jednak nie zniechęcaj się. Jeśli pszczoły to twoja pasja, konik i dają Ci szczęście, przeczytasz wszystko ze smakiem i będziesz o tym opowiadał dookoła. Celowo nie podam Ci linków do książek jakie warto przeczytać. Szukaj. Pytaj. Zgłębiaj temat.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest również zapisanie się do jakiegoś forum pszczelarskiego. Ja korzystam z Forum Pszczelarskiego “Banicja”. Dlaczego taka nazwa? Zapytaj chłopaków Znajdziesz tam wielu mądrych gości którzy pomogą i podpowiedzą.
Wiadomo, na początku będziesz czuł pustkę i nie będziesz wiedział za co się zabrać i gdzie ręce włożyć, lecz zachowaj spokój. Czytaj i nie marudź. Gdy otworzysz swój pierwszy ul, to zobaczymy co zapamiętałaś/zapamiętałeś.
Portfel
Powiem szczerze. Nie ważne ile masz kasy, zawsze będzie za mało Serio. Ile byś nie wydał, to zawsze coś będziesz potrzebował, przynajmniej na początku. Jeśli wpadniesz (tak jak ja) w wizję swojej pasieki, to uwierz mi wydasz każdy pieniądz. Generalnie żeby zacząć z czymkolwiek musisz mieć kasę. Od wspomnianej wizji w punkcie pierwszym zależy ile tej kasy potrzebujesz. Jest to jeden z tych czynników który może pozwolić Ci prowadzić pszczoły lepiej, bo jeśli masz odpowiednio zasobny portfel, kupisz więcej sprzętu, który będzie działał na twoją korzyść. A sprzęt zawsze jest potrzebny i na początku swojej drogi zawsze będzie ci czegoś brakowało. Zawsze. A to braknie Ci korpusów, a to przydałaby się nowa dennica, a to parę ulików weselnych. I tak samo jak przy podziale na miejsca, w poprzednim rozdziale, tak i teraz sprzęt będziesz mógł podzielić na taki którego będziesz używał w pasiece i takie który przyda Ci się w pracowni-miodziarni.
Miodziarnia – w zależności od tego ile będziesz miał rodzin i tego co będziesz chciał osiągnąć, będziesz musiał określić jaki budżet przeznaczysz na sprzęt do pozyskiwania miodu. Przydadzą Ci się na pewno:
- Miodarka automatyczna (nie gadaj że chcesz kręcić korbką, bo Ci nie uwierzę) na 4 ramki to koszt około 2000 – 2500 zł.
- Różnego rodzaju odstojniki, sitka, wanienki do odsklepiania. Powinieneś/powinnaś zmieścić się w 1000 zł
- Różnego rodzaju regały na słoiki
- Środki czyszczące, jakaś szafa na fartuchy i chemię.
Celowo nie wspominam o innych rzeczach typu suszarki do pyłku i inne tego typu rzeczy bo przyjmujemy, że dopiero zaczynasz. Może jeszcze do tego wrócimy. Wyciągnij więc kalkulator i licz. Zobaczysz na co możesz sobie pozwolić.
Pasieka – tutaj masz pole do popisu. Możesz szaleć. Masz worek kasy? Sypaj. I tak Ci nie starczy. Załóżmy że idziemy w najbardziej popularny rodzaj ula w Polsce, jakim jest ul wielkopolski. Tutaj polecam i podpisuję się pod zestawieniem gdzie masz 2 korpusy pełne i 2 korpusy ½. Jeśli dobrze będziesz nimi dobrze operował, to uda Ci się pozyskać nawet słabsze pożytki. Koszt samego ula w takim zestawieniu to około 400 zł. A no tak, jak mogłem zapomnieć, o tym ważnym temacie o który spiera się połowa pszczelarzy. Z jakie materiału kupić ul? Drewno, styropian, styrodur, poliuretan czy nie wiadomo co jeszcze. Chcesz odpowiedzi? Nie dostaniesz jej. Każdy z nich ma swoje plus i minusy. Każdemu można coś zarzucić. Musisz sam wybrać. Ja zaczynałem od uli drewnianych ocieplanych, lecz dźwiganie korpusu pełnego miodu, jakoś nie spodobało się mojemu kręgosłupowi. W swojej pasiece, mam ule ocieplane drewniane (te z początku przygody z pszczołami), styropianowe, styrodurowe, poliuretanowe i drewniane jednoscienne, tak więc cały przekrój. I co? Jaki wniosek po latach? Nie ma to znaczenia. Ważne są silne rodziny i w dobrym zdrowiu. Amen.
Wróćmy jednak do kosztów. Nie samym ule pszczelarz żyje. Musisz jeszcze kupić rodzinę pszczelą, które występują w różnych formach. I tak możesz kupić:
- Odkład pszczeli – Pszczoły obsiadające parę ramek z czerwiem i matkę czerwiącą. Koszt jest zależny od ilości ramek jaką kupisz, lecz zazwyczaj jest to cena 250 zł za pszczoły na 5 ramkach.
- Pakiet pszczeli – “pszczoły luzem” są to pszczoły zsypane z plastrów razem z matką – koszt to około 200-300 zł
- Rodzina pszczela z ulem – To pakiet najbardziej rozbudowany. Kupujesz rodzinę w ulu (zazwyczaj jest to jeden korpus) – cena to 1000 zł
Do każdej z tych opcji i tak musisz mieć dodatkowe korpus, w których musisz mieć ramki, które są zbite, odrutowane i w których jest już węza. O suszu nie wspominam, bo raczej go nie masz. Są to kolejne koszty. Docelowo przyjąłbym że koszt przygotowania jednej rodziny, z zakupem odkładu, ula, ramek, węzy zmieści się w kwocie 1000-1300 zł. Dodatkowo będzie Ci potrzebny kombinezon lub bluza pszczelarska, podkurzacz, paliwo do niego, miotełki, dłuta, podkarmiaczki, zatwory itd. Generalnie zawsze coś by się jeszcze przydało. Norma, jak chcesz się rozwijać. Do opcji które musisz brać pod uwagę to również zakup leków i pokarmu dla pszczół.
I znowu trafiamy w temat “gorący”. Czym karmić pszczoły? Karmiłem cukrem i invertem. Jeden i drugi daje rade. Jeden i drugi ma swoje plus i minusy. Jeden jest tańszy, drugi nie wabi pszczół i nie powoduje rabunków. To też musisz przemyśleć.
ZYSK
Temat do przemyślenia i to dość mocno. Każdy chciałby żeby jego pasja i hobby jakoś na siebie zarabiało. Nic w tym dziwnego. Z gdyby tak jeszcze nasze hobby pozwalało nam się utrzymać i żyć. Piękna sprawa. Tylko ty i pszczoły. Brzmi fajnie, lecz do tego droga tak daleka jak z Polski do Japonii. Żeby twoje hobby przyniosło zysk musisz spełnić wiele czynników, a i tak może przydarzyć się coś co obróci w niwecz twój misterny plan. Bo załóżmy spadnie deszcze, który nie pozwoli pszczółkom latać i wejdą w stan rojowy. I co wtedy? Jesteś w ……, wiesz gdzie. Jak zmierzyć zysk przy pszczołach? To ciężki temat, bo zmienność pożytków jest spora i mocno zależy od pszczół, twojego czasu, wiedzy, sprzętu i miejsca w którym jesteś.
Nie przypomina Ci to czegoś? Połącz kropki z poprzednich pięciu rozdziałów. Tak naprawdę zysk, mam tu na myśli ilość pozyskanego miodu, zależy od twojego jak najlepszego przygotowania. Twoja wizja, będzie twoim napędem, który będzie prowadzić Cię przez największe niepowodzenia i nie da Ci zejść z raz obranego kursu. Odpowiednie przygotowanie fizyczne pozwoli Ci na dźwiganie korpusów z miodem, przekładanie ramek i prace porządkowe których w sezonie zawsze jest sporo. Prawidłowo ulokowana pasieka i urządzona pracownia pszczelarska, zwiększy efektywność pracy, zagwarantuje odpowiednie pożytki i sprawi że nie kultura pracy i twój spokój ducha pozostanie nienaruszony. Uwierz mi, brak sprzętu, jest chyba tym co mnie najbardziej denerwuje. Wściekam się wtedy na siebie jak szalony i obiecuję sobie, że następnym razem przygotuję się lepiej. Dodatkowo, jeśli zadbasz o napełnienie swojej wiedzy głową i zaczniesz samemu oceniać sytuację, bez głupich pytań na grupach Fb, czy forach pszczelarskich, to sprawisz że pozyskasz miód w ilościach, odpowiadających twojej wiedzy o pszczołach. Zawsze staraj się oceniać ilość miodu w proporcji do pracy i wiedzy jaką włożyłeś w pszczoły. Aha i jeszcze jedna bardzo istotna rzecz….
Przygotuj się na porażkę!
Tak jest. To że coś Ci się nie uda, jest nieuniknione. Wiele razy będziesz się wkurzał. Wiele razy zrobisz coś głupiego, co skorygujesz później. Powiedzmy sobie szczerze, wiele razy zabijesz pszczoły, przygnieciesz je, w przypływie nerwów gdy dostaniesz 20 żądło w dłoń, może Ci się zdarzyć, że pacniesz jakąś panią po głowie. Wiele razy będziesz się starał mieć jak najlepsze wyniki, a i tak pszczoły, jak to pszczoły, odwalą coś czego się nie spodziewasz i będziesz skakał po drzewach za rójkami, zastanawiając się co zrobiłeś źle. Nie stresuj się jednak. Porażki będą Ci się zdarzać i w odpowiedniej ilości, mogą sprawić, że zechcesz walnąć to wszystko w cholerę i pójść do domu. Zdarzyło się to wielu pszczelarzom, przytrafi się i Tobie. Nic jednak nie zastąpi ciszy na pasiece i wieczorów, gdy z uli wydobywa się zapach miodu i propolisu. Jest to jeden z tych momentów, gdy wiesz że jesteś we właściwym miejscu. Musisz nauczyć się brać głęboki oddech i robić swoje. Czasem pojawią się ludzie którzy będą chcieli coś podpowiedzieć, czasem pojawią się tacy którzy powiedzą Ci “po cholerę Ci to”, musisz te słowa filtrować. Jeśli ktoś, nie miał nigdy pszczół i daje Ci rady, raczej nie powinien być twoim głosem doradczym. Jeśli doradza Ci pszczelarz z pewnym doświadczeniem, to warto posłuchać i też przefiltrować zadając pytania. Postaraj się korygować wszystko w oparciu o to co już wiesz. Wiem, jest to banalnie proste, ale skuteczne.
Musisz się też pogodzić ze śmiercią twoich podopiecznych. Niestety. Wiele z nich ginie. Z powodu drapieżników, ludzi, twojej złej pracy, czy chorób które ciągle atakują pszczoły. Tak właściwie to te ostatnie będą twoją zmorą. Choroby, wirusy i warroza. Temu musisz się przyjrzeć bliżej i wyryć na pamięć.
Niestety przyjdą też momenty, w których zrobisz coś książkowo, a i tak coś się zepsuje. Spokojnie. Poradzisz sobie i z tym. Fakt, że za którymś razem szlak Cię będzie trafiał, ale tym się nie przejmuj. Wyłącz nerwy i zbędne uczucia. Usiądź przemyśl, może znajdziesz błąd. Wiem że się wkurzasz, jak też się spinałem, ale to nie ma sensu. Wyrzucanie sobie błędów co jakiś czas, raczej nie działa dobrze, wręcz sprawi że odechce Ci się wszystkiego, a przecież nie o to chodzi. Przy pszczołach liczy jest wiele czynników, które sprawia że będziesz miał problemy, będą nimi: pogoda, twój charakter, charakter twoich pszczół, ilość pożytków, wielkość twojego portfela, twoja wiedza, twoja cierpliwość i wiara w siebie, twój czas …. nie chcę mnożyć tego dalej, lecz mógłbym tam jeszcze sporo dodać, bo przeszedłem przez każde z nich wiele razy.
Jeśli więc mam Ci czegoś życzyć to tylko dwóch rzeczy. Cierpliwości i pokory. Wszystko przyjdzie z czasem i gdy pojawią się magiczne momenty na pasiece, życze Ci żeby zniwelowały wszystkie złe doświadczenia. Nie poddawaj się! Warto!
Leczenie Pszczół
Cóż generalnie to temat ciężki. Ile ludzi tyle teorii. Ile pomysłów, tyle metod i żeby było weselej, każdy ma rację O leczeniu pszczół się naczytasz, nasłuchasz i naoglądasz. Będziesz mieć wypraną głowę od środków, które można kupić by pomóc pszczołom. Gdy wjedziesz jakiegoś sklepu internetowego, to w dziale leki poczujesz się jak w aptece dla ludzi. To dziwne, nie uważasz? Ja zawsze uważałem, że pszczoły to stworzenia u których panuje pełna harmonia, zapachów i obowiązków, w którą nie powinniśmy ingerować. Tak naprawdę gdy zaczynasz przygodę z pszczołami, masz jedną przewagę, nad ludźmi którzy już siedzą w branży. Tą przewagą jest twoje świeże podejście.
Gdy widzisz ile niepotrzebnych rzeczy pcha się dla pszczół, zastanawiasz się “serio? jest tak źle?” Ilość leków i różnego rodzaju suplementów jest ogromna. Pytanie jednak brzmi, czy to wszystko jest potrzebne? A może zamiast suplementować pszczoły sztucznymi środkami, zaczniemy działać jak prawdziwi pszczelarze, poniekąd ambasadorzy wszystkich pszczół i zaczniemy zwiększać bazę pożytkową pszczół? A co z warrozą, co z nosemozą? Choroby, były są i będą. Co do leczenia warrozy, zobowiązuję się napisać osobny poradnik, bo to temat spory, lecz jeśli chcesz wiedzieć co uważam za najlepszy lek, to powiem Ci tak. Odpowiednio podany i w odpowiednim momencie: Kwas mlekowy. Sporo pracy przy tym i wymaga pewnego przygotowania, lecz jest on najbezpieczniejszy dla pszczół. Inne preparaty zawierające amitrazę czy kwasy o silniejszym działaniu dość mocno ingerują w ciało i zdrowie pszczół. Inne środki zostają w wosku i powodują przystosowanie się roztoczy do nich. Szczerze. Nie ma złotego środka. Nie spodziewaj się go. Zawsze musisz wybrać większe lub mniejsze zło. Moja rada. Myśl i dopasuj leczenie do swojego podejścia, sumienia.
Odpowiedzialność
Gdy zaczynasz pracę z pszczołami, pamiętaj że to żywe stworzenia. Szanuj je. Nie spodziewaj się, że to potulne pieski czy kotki do przytulania. To dzikie zwierzęta. Nie powinieneś mieć im za złe że poczęstują Cię żądłem. Możesz mieć najbardziej łagodne pszczoły na świecie a i tak w gronie baranków trafi się jakiś wilk, któremu coś się nie spodoba. Gdy już się zdecydujesz na hodowlę pszczoły miodnej, to pamiętaj dbaj o swoje dziewczyny. Nie wolno Ci ich zaniedbać. Dzięki pszczołom nauczysz się wiele o naturze i dowiesz się czegoś o sobie. Poznasz ciężką pracę i radość z sukcesu. Musisz pogodzić się z tym, że niektórzy mogą w Tobie widzieć wroga, bo masz pszczoły pod domem. Za wszystkie plusy i minusy, musisz wziąć odpowiedzialność. I musisz się z tym pogodzić, bo gdy będziesz szedł spać, głowa przypomni Ci o pszczołach i o rzeczach mogłeś zrobić lepiej. Tak samo musisz zdać sobie sprawę, że jesteś odpowiedzialny za ludzi dookoła Ciebie. Jeśli ktoś w twojej okolicy jest uczulony, to również będziesz odpowiedzialny za jego zdrowie. Nie chcesz mieć przecież kogoś na sumieniu prawda? Wiem, że również bez twoich pszczół, dookoła lata niezliczona ilość dzikich pszczół i nikt tego nie zmieni, lecz gdy coś się stanie, to w pierwszej kolejność zapukają do twoich drzwi.
Inspiracja
Żeby jednak nie było Ci za smutno, to postanowiłem opowiedzieć Ci swoją historię. Może nie całą i w wielkim skrócie, ale zobaczysz schemat którzy pokazałem Ci powyżej.
Zaczynałem od zera. Co mnie zaprowadziło do pszczół? Wizja. Wizja …. robienia miodu pitnego Widzisz kiedyś byłem barmanem i stwierdziłem, że nie będę kupował miodu, bo chcę mieć swój (kolejna wizja). Żeby można było mieć ten miód zacząłem czytać o pszczołach. Dosłownie to co wpadło mi w ręce. Kupowałem książki (zresztą nadal je kupuje) i w miarę ich czytania, zapomniałem o miodzie pitnym, a oczy świeciły mi się gdy poznawałem życie pszczół na papierze. Udałem się raz albo dwa razy do lokalnego pszczelarza, który stwierdził że się nie nadaje. Co ciekawe po paru latach ten sam człowiek powiedział mi że odrazu wiedział, że będę pszczelarzem. Do dziś nie wiem czy mnie motywował, czy zapomniał o tym co kiedyś mi powiedział. Wkurzony wróciłem do domu, ale z wizją w głowie. “I tak będę miał pszczoły” pomyślałem. Pierwsze co zrobiłem to badania na alergię na jad pszczeli. Miałem stresa. O było ostro. Martwiłem się, że może mam uczulenie. Nie miałem. Radość była wielka, można było dalej kombinować. W tym czasie pracowałem jeszcze jako lokalny barman i raczej nie było czasu zająć się przygotowywaniem pasieki itd. Czytałem nadal sporo i pewnego razu zdarzyło się coś dziwnego. Podczas pomocy teściowi przy kładzeniu murka z kostki granitowej, zagadałem obcego człowieka, z pomocą prostych słów “Dzień dobry”. Od słowa do słowa, okazało się że Pan Artur miał na sprzedaż 4 ule i starą miodarkę. W czasie wolnym, odnowiłem wszystkie ule (nawet nie znając rozmiarów ramki) i sprzedałem miodarkę. Przy okazji którejś rodzinnej imprezy, Śp. dziadek mojej żony, Mietek, wypowiedział magiczne słowa, które stały się podwaliną pod pasiekę : “Mało pszczół lata na działce”
To były słowa, które uruchomiły tryb wizja. Wyobraź sobie jak podnoszę oczy i patrzę w jego stronę, w uśmiechem na ustach. Finalnie postawiłem 4 ule. 2 Warszawiaki i 2 leżaki wielkopolskie. Warszawiaki były puste a w wlkp. było parę pustych ramek. No a że było lato, to ule wesoło stały na pasiece (bez pszczół) i stanowiły ozdobę. Mając mało czasu, nie myślałem nawet zająć się pszczołami w tym samym roku. Co prawda szykowałem się, zamówiłem podkurzacz, kolejne książki i kombinezon pszczelarski, ale szczerze mówiąc, raczej planowałem początek w następnym sezonie.
Jednak miało być inaczej.
Do jednego z leżaków wielkopolskich same wprowadziły się pszczoły. Jakaś zbłąkana rójka postanowiła osiedlić się w nowym miejscu. No i co? Podpowiedź: Tryb: Wizja. W głowie pojawia się podpowiedź: To znak. Muszę się nimi zająć!
To ten moment gdy wiedza z książek zderza się z doświadczeniem. I jest to zderzenie malucha z samochodem ciężarowym. Otwierasz ul i myślisz:
- I co teraz? Co ja mam robić?
To jest magia. Gdy się uczysz i trafiasz na głęboką wodę w początkowej fazie nie ogarniasz, jak nie masz nauczyciela. Powiedzmy sobie szczerze. O ile z pszczołami w fazie rozwoju nie ma problemu, to gdy rodzina się rozwinie zaczyna się dziać. Każdy ruch jest śledzony, przez pszczoły, a że jesteś na początku drogi, to chciałbyś zaglądać do pszczół jak najczęściej. Niestety, to wielki błąd. Im częściej otwierasz rodzinę, tym częściej masz stado rozwścieczonych pszczół nie wita Cię przyjaźnie. Wiem co mówię. Popełniałem ten błąd wiele razy. Nadmierna opiekuńczość. Dopiero po czasie zrozumiałem, że jak mi ktoś by ściągał z domu dach i robił przemeblowanie co 2 dni, to też mógłbym się wkurzyć.
Pszczoły które miałem na pasiece przez około 3 lata, pochodziły głównie z rójek złapanych w naszej okolicy. Miałem wiele, wiele szczęścia, że dziadek Mietek, nie wyrąbał mnie z pasieki. Kobity miały temperamenty. Wręcz wyczuwały gdy byłem w okolicy. Wtedy serio miałem dość. Przy 10 ulach, które żądliły jak wściekłe, możesz mieć dość. Miodu raczej nie było, bo w fazie nauki, gdy wszystkiego brakuje (czytaj sprzęt, czas i wiedza), twoją nagrodą jest nauka i doświadczenie. Ja jestem typem, który uczy się na swoim doświadczeniu wyniesionym z błędów, więc dopiero po połączeniu odpowiedniej ilości kropek i przyjęciu odpowiedniej ilości żądeł, zacząłem coś łapać. Jeśli wolisz możesz pytać innych i w ten sposób uniknąć błędów, jest to pewne rozwiązanie, lecz jest to obarczone również ciężarem tego, że ktoś Ci może coś źle podpowiedzieć, albo Ty zrozumiesz coś źle.
Ale wracajmy do opowieści. W 4 roku wymieniłem matki i zachwyciłem się tym jak u pszczół zmienił się charakter i jak reagują na moje wizyty. Zachwyt. Gdy unasienione matki okazały się dobra inwestycją, zgadnij co się wydarzyło? Na jak co? Pojawił się problem warrozy. Rodziny leczone za pomocą Apiwarolu z końcem Sierpnia, dały taki osyp że się cieszyłem na to że dorwałem dziadostwo. Wioski przyszły jednak później. Przy bardzo dużym osypie rodzina nie nadawała się już do zimowli i jesienią po prostu padła. Zresztą nie jedna. Tak z 20 rodzin, wiosnę przywitałem z bólem głowy, wściekłością, że znowu coś nie wyszło i 7 rodzinami na pasiece. Następne 2 lata to odbudowa pasieki po stratach i wyposażanie pasieki w niezbędny sprzęt.
Po stracie pszczół postanowiłem opowiadać dzieciom i ludziom o pszczołach. Prowadząc zajęcia o pszczołach mogłem przekazać dalej wiedzę o pszczołach ludziom, a sam przy nauczaniu utrwalałem ją w głowie. Fakt. Nie zobaczysz mnie na YT pokazującego swoje pszczoły i moje super rekordowe zbiory miodu, lecz może kiedyś coś Wam ciekawego opowiem Szczerze dopiero po 7 latach, czyli w momencie w którym jestem, chyba znalazłem sposób na to w jak prowadzić pszczoły wg. “swojego sumienia i wizji”.
CZAS!
No wiem miało być 10 punktów, lecz potraktuj to jako bonus do tego materiału. To o czym trzeba wspomnieć, to coś z czym również będziesz walczyła/walczył. Żeby mieć pszczoły trzeba mieć czas. W zależności od tego ile będziesz mieć rodzin, musisz zdać sobie sprawę że będziesz potrzebował go coraz więcej. Przy pszczołach nie ma miejsca na spóźnienia i opcję “potem”. Gdy trzeba coś zrobić, to trzeba ogarniać temat bez gadania. Ruszasz się i lecisz. Dodatkowo, to czego się nauczysz to patrzeć do przodu, czyli przygotowywać się przed sezonem. Jeśli mądrze rozłożysz czas, to przygotujesz wszystko, nie będziesz musiał latać jak poparzony po pasiece, szukając wolnych ramek, korpusów czy narzędzi. Czas, zwłaszcza gdy rozwija się rodzina, ma wyjątkowe znaczenie. Gdy przegapisz moment, twoje pszczoły wejdą w nastrój rojowy i jest po temacie. Zapomnij o miodzie. Może za rok. Wiem co mówię, przechodziłem i przez to, nie zawsze z uśmiechem na ustach. Czas jaki będziesz spędzał na pasiece to nie wszystko. Poza sezonem, zejdzie Ci trochę na zbijanie ramek, topienie ramek ze starą zabudową, drutowanie ramek, przygotowania korpusów do sezonu, likwidacja spadłych rodzin. Dodatkowo jest jeszcze czynnik dojazdów. W zależności od tego gdzie masz pasiekę, musisz się pogodzić z tym że dojazd też zabierze Ci cenne minuty. To wszystko zsumowane, będzie miało wpływ na twoje życie, zarówno twoje jako jednostki, jak i na życie twojej rodziny. Moja rada jest taka. Jeśli nie masz czasu i ledwo się dajesz radę bez pszczół, to zapomnij o nich. Nie ma to sensu.
Podsumowanie
Jeśli dotarłaś/dotarłeś aż tutaj to szacun. Mam nadzieję, że przemyślisz te punkty. Może w jakiś sposób pomogę Ci podjąć decyzje. Ten poradnik sporządziłem wg. siebie i swojego punktu widzenia. Zapewne coś mi umknęło, ale zawsze można coś uzupełnić prawda. Pamiętaj, że również ten poradnik musisz przemyśleć. Coś może Ci nie pasować, coś może Ci “podejść” i się z tym zgodzisz. Mam nadzieję jednak, że pomoże Ci on uniknąć błędów i stresów, przez które ja przeszedłem, chociaż nadal uważam, że jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Na koniec jeszcze prośba. Jeśli nawet podejmiesz decyzję na “nie” to posadź parę kwiatów dla pszczół. Może nie będziesz miał miodu, ale dookoła Ciebie pojawią się inne błonkoskrzydłe stworzenia, które zachwycą Cię swoją obecnością. Pozdrawiam Cię serdecznie droga czytelniczko/drogi czytelniku i życzę powodzenia i udanych wniosków. Jeśli miałbyś jakieś pytania to napisz do nas wiadomość lub napisz komentarz. Postaramy się Ci pomóc.
Powodzenia,
Daniel